Skip to main content

Gdy do szkoły przyjdzie uzależnione dziecko nawet sama głębokość spojrzenia wystarczy, by nie popełniać prostych błędów, które punktuje Robert Rejniak: pobłażliwości, niewiedzy, gwałtowości. Z tą świadomością idzie pewność. Gdy pedagog wie, jaką ma procedurę i przemyślane reakcje na upojenie dziecka – nie zlekceważy tematu, ani też nie spanikuje, generując tym większy chaos…

fot.: Chad Madden, źródło: www.unsplash.com

„Co się stało z naszą klasą?” śpiewał Jacek Kaczmarski, a ja, po wysłuchaniu kolejnego podcastu Roberta Rejniaka, eksperta EduAkcji i terapeuty uzależnień, myślę o wszystkich, których znałem, a których już nie ma. Zebrałoby się ich kilku, może kilkunastu, a gdyby popytać może i cała klasa… Nie jest to wdzięczny temat i najłatwiej byłoby go zmienić. Po co pisać o śmierci?

Ale właśnie, upieram się – w imię pracy Roberta Rejniaka i tamtych, których już nie ma –  warto. Wspominam Łukasza heroinistę, który rozbił sobie głowę o słup trakcji tramwajowej i Norberta, który przez ciśnienia w domu wyskoczył przez okno podczas Sylwestra. Wśród nich byli i bliscy. 

Wszyscy zniknęli między podstawówką a liceum, może na pierwszych latach studiów. A my? Żyjemy, jest sukces. Przetrwaliśmy „to gówno”. Lata 90. były mroczne, teraz mamy psychoterapię, wiedzę o mechanizmach uzależnień, no i już jesteśmy dojrzali, mamy własne dzieci. Zdrowy egoizm górą.

Statystyki prób samobójczych rosną

Tylko skąd, kurde, te statystyki? Jest więcej narkotyków, marek alkoholu, prób samobójczych, depresji, a mniej szpitali psychiatrycznych i czasu. Niestety, nic się nie zmieniło. Wyszliśmy tylko z czasu, który dopada każde pokolenie. To wtedy odpadają najsłabsi, ale i najbardziej wrażliwi. I pocieszamy się: „uff, to nie ja”.

Tyle, że gdy pisze się do nauczycieli i rodziców, trudno przejść obok tego zasysającego dzieci potwora obojętnie. Bo może, jeśli ja i Ty, pozostaniemy odrobinę wrażliwsi na to, jak młodzi obok sięgają po narkotyki i alkohol, może komuś się to przyda. Specjalnie nie piszę “uratuje”, po co bić w wielkie bębny.  Przyda się – już ta odrobina wiele zmienia.

Chcesz zgłębić temat?

Obejrzyj nasz podcast!

Nie popełniajmy błędów przy pierwszej reakcji

Nawet sama wrażliwość, a więc głębokość spojrzenia, wystarczy, by nie popełniać prostych błędów, które punktuje Robert Rejniak: pobłażliwości, niewiedzy, gwałtowości

Za wrażliwością i świadomością idzie pewność. Tak sobie wyobrażam pracę terapeuty, ale i nauczyciela. Gdy pedagog wie, jaką ma procedurę i przemyślane, zdystansowane pierwsze reakcje na odkrycie upojenia dziecka – nie zlekceważy tematu, ani też nie spanikuje, generując tym większy chaos. 

To sprawi, że łatwiej i dziecku, i jemu będzie sięgnąć po pomoc ale też wymagać jej od gminnych i szkolnych jednostek, które powinny jej udzielić – asystentów rodziny, pedagogów szkolnych itd. To z kolei sprawi, że oni również podejdą poważniej do tematu. Wiedza przynosi świadomość, świadomość zmienia postawy. Co jest na końcu? Mniej takich wspomnień, jak te na początku tekstu, z których każde poza radością, że to nie ja, boli. Mocno i do dziś.

Pigułka wiedzy

W sytuacji, gdy do szkoły, placówki wychowawczej przychodzi odurzone alkoholem lub narkotykami dziecko, najczęściej my, opiekunowie popełniamy kilka podstawowych błędów: 

  • jesteśmy pobłażliwi,
  • nie wiemy z jakim zjawiskiem, używką, narkotykiem mamy do czynienia,
  • nie znamy procedur, 
  • jesteśmy gwałtowni.

Tymczasem rozmowa z odurzonym nastolatkiem jest nieskuteczna. A pierwszym obowiązkiem placówki szkolnej czy wychowawczej jest wezwać pogotowie i policję.

Młodzież wspiera młodzież

I jeszcze coś. Robert Rejniak wspomina o programie wczesnej interwencji, mówiąc tak: “najlepiej jest wtedy, gdy to same nastolatki się wspierają, gdy same stają się dla siebie opoką. Jedno wobec drugiego. To możliwie najszybsza reakcja, która jest w stanie dziecko uchronić przed uzależnieniami, gdy w swojej grupie rówieśniczej (która o narkotykach wie wszystko, to też jest w podcaście) znajdzie świadomych i ostrożnych kolegów i koleżanki”.

Co to znaczy w szerszym sensie? Że jesteśmy zawsze współodpowiedzialni nie tylko za podopiecznych, ale i za rówieśników. Było nie było, idziemy przez tę Ziemię razem, co najmniej pokoleniami. I trudno się z tego wypisać.

Zainspirowany podcastem, do którego oglądania gorąco zachęca, napisał:
Wojciech Albiński, redaktor bloga EduAkcji

Oceń, jak ciekawy był artykuł

4.5 / 5. Liczba ocen: 11

Ten artykuł nie ma jeszcze ocen!

Podziel się ze znajomymi