Skip to main content

Nasze szkoły czeka przyjęcie tysięcy dzieci, którym świat nagle pokazał swoją najokrutniejszą twarz. Myślmy o tej sytuacji w perspektywie dłuższej niż tydzień, czy nawet kwartał. Nawet jeśli coś ma się wydarzyć wolniej, czy nie wydarzyć teraz. Naszym głównym wrogiem nie jest nasze sumienie, że zrobiliśmy za mało, tylko stres, który za jakiś czas może wyłączyć nas z działania. Pomaganie, podobnie jak wychowanie to nie sprint, tylko maraton.  

fot.: Thiago Rocha, źródło: www.unsplash.com

Trwa właśnie pospolite ruszenie na pomoc ukraińskim uchodźcom. Nie tylko wpłacamy pieniądze, rozmawiamy z dziećmi o wojnie… Część z nas szykuje swoje mieszkania dla gości, wiezie na granicę jedzenie, opatrunki, leki, przywozi umordowanych i przerażonych uchodźców, w znacznej części dzieci. Energia tego zrywu jest nieprawdopodobna. Jak jednak utrzymać ten poziom zaangażowania, jak nie zmarnować potencjału?

Pierwszy odruch serca liczy się najbardziej. Pierwsze słowo do dziennika, drugie…. Rzecz jednak w tym, że pierwszy odruch i słowo, jednorazowa wpłata nie wystarczą. Pomaganie, podobnie jak wychowanie, to nie sprint, a maraton. Jeśli dostaniemy zadyszki, cały wysiłek pójdzie wniwecz. Pozostaniemy z poczuciem klęski.

Mocne serce nauczyciela

Taki maraton już od kilku lat pokonują nauczyciele polskich szkół. Przebiegli przez powoływanie do życia gimnazjów, przez ich likwidację, przez kolejną reformę egzaminów po gimnazjum, po szkole podstawowej czy wreszcie egzaminów maturalnych. Zmagali się z tymi zmianami, protestowali przeciwko nim, strajkowali. Kiedy wydawało się, że mogą odsapnąć, przyszła pandemia. Razem z nią strach, niepewność, izolacja.

Liczyliśmy na to, że wraz z wiosną osłabnie siła pandemii i jej problemy, gdy nagle polskie szkoły spotkały się z kolejnym wyzwaniem: zbrodniczą wojną Rosji przeciwko Ukrainie. Jak widać nie tylko maratończyk, ale i nauczyciel musi mieć mocne serce. I tak nauczyciel ruszył do pracy, pomocy nowym ludziom i wychowania z nowymi siłami. To jednak ogromne wyzwanie, a biegacz jest zmęczony.

Stres w szkole dotyka wszystkich

Polskie szkoły czeka przyjęcie w swoje mury tysięcy dzieci, które straciły swe domy, których brutalnie oddzielono od bliskich, dla których świat obnażył w jednej chwili swoją najokrutniejszą twarz. Ich maraton właśnie się rozpoczął. Dlatego myślmy o tej sytuacji w perspektywie dłuższej niż tydzień, miesiąc czy nawet kwartał. Nawet jeśli coś ma się wydarzyć wolniej, mniej spektakularnie czy nie wydarzyć teraz. Naszym głównym wrogiem nie jest nasze sumienie, że zrobiliśmy za mało, tylko stres który za jakiś czas może wyłączyć nas z działania.

Poczucie sprawstwa a poziom stresu

Piszemy o tym na kanwie podcastu z profesorem Markiem Kaczmarzykiem, poświęconego stresowi ucznia w szkole. Bo choć stres ucznia i nauczyciela związany ze szkołą nie ma tych samych motywów, to działa według podobnych mechanizmów. I analogicznie jak z uczniem, tak samo jest z nauczycielami. Gdy poziom stresu przekracza możliwości kontroli, kończy się jego działanie mobilizujące. Słowem, gdy tracimy poczucie sprawstwa, a sytuacja się przeciąga, pojawia się drugi rodzaj stresu, który uszkadza nie tylko mózg, ale i resztę ciała przez podstępne choroby.

Chcesz zgłębić temat?

Obejrzyj nasz podcast!

Pomaganie jak wychowanie. To nie sprint, a maraton

Aby zachować poczucie sprawstwa, chcemy działać z całych sił teraz. Działanie uśmierza ból. Ale tych sił musi nam starczyć na długo. Wspieranie polskich uczniów podczas pandemii oraz wojny, jaką rozpętała Federacja Rosyjska, wspieranie Ukraińców, wspieranie swoich rodzin, wspieranie siebie nawzajem związane jest z potężnym stresem, który szybko się nie skończy.

Jeśli wyobrazimy sobie, że sytuacja ta potrwa kilka lat i się nie poprawi, trzeba zadbać o każdą cząstkę sił, jakie mamy. To największy atut w starciu z przepełnionymi klasami, brakiem funduszy, brakiem umiejętności fachowego wsparcia straumatyzowanych dzieci i przede wszystkim ogromnym własnym zmęczeniem. Zły stres, nazywany fachowo dystresem, tylko czeka by nas wyłączyć.

Pigułka wiedzy: 

Sprawność przywoływania informacji z pamięci, jak w czasie klasówki, czy przed tablicą, jest uzależniona od poziomu stresu, któremu poddany jest młody człowiek. Nawet dobrze przygotowanemu do odpowiedzi nastolatkowi w sytuacji emocjonalnie niepewnej hipokamp ogranicza dostęp do kory przedczołowej i w ten sposób odcina od części zasobów pamięci, które zgromadził na poczet tego testu. Jeśli sytuacja jest powtarzalna, może się okazać, że dochodzi do uszkodzenia hipokampu, który nie jest w stanie regulować już poziomu stresu. Pojawiają się negatywne konsekwencje nie tylko dla pamięci ale i zmiany psychosomatyczne w całym organizmie.

Nie oznacza to jednak, że stres jest sytuacją zawsze negatywną. Rozróżnia się bowiem dwa rodzaje stresu, z których pierwszy jest mobilizujący, tak zwany eustres i drugi destrukcyjny, tak zwany dystres. Okresowe tworzenie sytuacji w pozytywny sposób stresujących tworzy warunki do większego zaangażowania w naukę czy pracę. Jest to jednakże narzędzie ryzykowne, czego powinniśmy jako rodzice i nauczyciele mieć świadomość. To przecież na nas spoczywa odpowiedzialność za pozytywne środowisko emocjonalne w szkole i to ono, a nie nawet najbardziej pozytywny stres w dłuższym czasie sprzyja nauce i wychowaniu.

Jak się bronić przed stresem?

Do majówki będziemy “szyli na bieżąco” i choć mówi się o rozwiązaniach typu ukraińskich szkół „na uchodźtwie” z ukraińskimi nauczycielami i podręcznikami przywiezionymi ze wschodu, to raczej polscy dyrektorzy polskich podstawówek będą stawać na rzęsach, by realizować swą misję. W wakacje – o ile nie zapomnimy o ukraińskich dzieciach jak o pandemii – powinny pojawić się rozwiązania systemowe, które testować będziemy we wrześniu. Czy się sprawdziły, będziemy wiedzieć w grudniu. Maraton będzie trwał.

Dlatego róbmy swoje. Różnorodność, którą wniosą (i wnoszą) Ukraińcy do szkół, zawsze była wartością demokratycznej edukacji i wciąż warto o niej pamiętać. Podejście metodyczne, długoplanowe jest wartością każdego mądrego działania. Poza gestami liczy się codzienna sumienna  praca.

To nauczyciele są na pierwszym froncie

Podobnie jak z pandemią, będziemy coraz bardziej zmęczeni, nasze zasoby materialne, czasowe i emocjonalne skurczą się, każdy dzień będzie przynosił większe zniechęcenie. Dlatego by pomagać innym, chrońmy siebie. Nasi uczniowie, nasze koleżanki, nasi koledzy i wreszcie nasi bliscy potrzebują nas nie tylko dziś. Róbmy też to, co w tym wszystkim sprawia nam przyjemność i pozwala zachować równowagę. Co pozwoli nam przetrwać. Tylko tak starczy nas dla innych.

To samo zresztą myślimy o sobie w EduAkcji. Będziemy robić wszystko, by nasze szkolenia czy aktywność w sieci – wzmacniała Was, nauczycieli, wychowawców i rodziców w waszej obecnej sytuacji, ale nie tak, jakby świat miał się zaraz skończyć. Świat ma trwać. Dzięki Wam i nam. Dla dzieci.

Opracowanie: EduAkcja

Oceń, jak ciekawy był artykuł

4.3 / 5. Liczba ocen: 41

Ten artykuł nie ma jeszcze ocen!

Podziel się ze znajomymi